Jako, że pogoda się popsuła ( jesien normalnie:/ ), to przyszedł w końcu - jak co roku - brak motywacji. Co chwile deszcz, potem słońce, temperatura w okolicach 10-15 stopni, a odczuwalna w czasie jazdy spada poniżej 10.. Za bravo na cigareta, krążenie po mieście i do domku.
Dzisiaj standardową "trasą knurowską" 3 kółeczka, potem troche po mieście, rozeznać się w cenie nowego łańcucha w rowerowym i do domu. Pogoda dosłownie pod psem ( deszczyk, czasami nawet dość mocny). Na szczęście przestało padać, ale pogoda dalej blee. Czas w końcu wypucować rowerek:D
Pierwej dwa kółeczka "trasą Knurowską" stałą trasą, potem jedno kółeczko przez Gliwice i Szałsze, a następnie trochę pendalowania po okolicznych lasach i asfaltach.
Trasa: Zabrze-Gliwice-Pyskowice-Toszek-Strzelce Opolskie ( droga nr. 94 ) Powrót drogą nr. 88 ze Strzelców Opolskich ( A4-ka:/ ) - nie chciało mi się wracać tą samą trasą, a nie moja wina, że nie oznakowali iż droga nr. 88 przez pewien odcinek prowadzi przez autostrade, toteż jechałem sobie poboczem :D. Potem zjazd na Pławniowice, chwila przerwy i do domku przez Taciszów-Kleszczów-Gliwice.
Do Strzelców Opolskich średnia 31.03km/h na odcinku 48km - chyba moja najlepsza, a niezbyt się starałem. Najgorszy odcinek ze Strzelców Opolskich do Pławniowic. Na płaskim prędkość między 20-25km/h bo wiatr za bardzo dawał o sobie znać. Przede wszsytkim w mordewind, ale jak powiało z boku to znosiło na środek drogi, eh.
Dzisiaj straszna bieda, dosłownie. Z rana polazłem na mieszkanie przykręcić listwy ( jedne z dwóch ) do podwiszenia sufitu i zrobiłem sobie dwa ziaziu, jedno na prawej dłoni, drugie na lewej ( cięcia praktycznie do mięcha:/ ). Spowodowało to wyjątkowy brak chęci na roweros, toteż dzisiaj jeżdżenie po prostu "przed siebie". Tereny hałdy zwiedzone dokładnie, potem przebitka na sośnice, a później drogą nr. 78 przez Szałsze i Czekanów do domciu.
Z rana na Pławki, bo dawno mnie już tam nie było. Szybko poszło. Tam w 1h11min, z powrotem podobnie. Po obiedzie troszku kilometrów w terenie i oglądanie zachodu na hałdzie.
Tak jak w tytyle. Pogoda niefajna, mocny wiatr i do tego chłodno. Dzisiaj tylko szosa i to w starym wydaniu: 2x trasa do Knurowa i z powrotem. Wieczorem piwko w plenerze.
Jako, iż wczoraj pojechali my do Ostravy ( niestety nie na rowerach, bo po pierwsze primo: niektórzy nie mają bike'a, po drugie primo: a inni by nie dojechali ), dzisiaj trzeba było pokręcić troszkę więcej niż zwykle. I tak oto trasa: Zabrze-Przyszowice-Gierałtowice-Knurów-Gliwice-Zabrze x3 I potem jeszcze trasa: Zabrze (hałda)- przez sośnice do Gliwic- palmiarnia- radiostacja gliwicka- Szałsza ( las zalany przez wczorajsze opady )- Zabrze. Jechało się dość dobrze po pierwszym dniu ( być może ostatnim ) odpoczynku w sierpniu. Do domy zdążyłem idealnie przed burzą, która właśnie się na dobre rozkręciła :]
Na dzień dzisiejszy najdłuższy dystans tego roku. Będzie jeszcze kilka dłuższych:D
Wyjście przed 10.00 celem odebrania faktury z warsztatu ( gliwice, ul. daszyńskiego ), powrót do zabrza i od razu do kolejnego warsztatu celem umówienia się na przyspawanie tłumika ( łodpadł dłań na ulicy kilka dni temu:] ) i do domku. Potem śniadanko i kółeczko: Zabrze ( hałda ) - przez sośnice do gliwic- palmiarnia - radiostacja gliwicka - Szałsza i do dom.
Do Gliwic średnia 32.74km/h, a specjalnie nie cisnąłem. Konkretna temperatura, więc łopity wodą, dlatego też nie jechało mi się najlepiej.