Wpisy archiwalne w kategorii

Poznawanie nowych okolic

Dystans całkowity:2625.03 km (w terenie 233.52 km; 8.90%)
Czas w ruchu:149:14
Średnia prędkość:17.59 km/h
Maksymalna prędkość:62.50 km/h
Suma podjazdów:10228 m
Liczba aktywności:34
Średnio na aktywność:77.21 km i 4h 23m
Więcej statystyk

Daleko przed siebie, gdzie mnie droga poniesie:)

Poniedziałek, 27 grudnia 2010 · Komentarze(0)
Dalej nie doczekałem się tylniej obudowy do telefonu, więc kolejny trip bez zdjęć, a szkoda - bo widoczki fajne były:/
Wyjście z domu przed 6.00 ( obudziłem się wyspany po 5h snu, a to dziwne w moim przypadku:P ). Nie wiedziałem gdzie jechać, więc kierunek na Makoszowy, potem Przyszowice, wjazd na 44kę, i jazda w strone Mikołowa. W Śmiłowicach zjechałem na jakąś boczną dróżkę, i zacząłem się przedzierać przez ośnieżone zadupie:].
Dojechałem po chwili do drogi 927, następnie kawałek przejechałem 81-ką i zjechałem na centrum w Łaziskach Górnych ( z tego co pamietam, tam mieszka poprzednia właścicielka mojego auta ). Chwilka odpoczynku, cigaret pauza, herbatka z termosika i w drogę.
Z Łazisk kolejnymi zadupiami w końcu dojechałem do bardziej "ucywilizowanej" drogi Św. Wawrzyńca, dojazd do ronda i miałem wybór na Gliwicką, albo cisnąć dalej - pocisnąłem dalej, gdyż siły dopisywały:)
Dojazd do ul. Wolności i wbitka na droge 925. Przez miejscowość o nazwie Bełk, dojechałem do Stanowic, gdzie odbiłem na droge nr. 924 i pojechałem w kierunku Czerionki-Leszczyny. Pomimo, że jechałem tą drogą pierwszy raz, to jechałem "na czuja" i jechało mi się bardzo dobrze. Droga prowadziła mnie całkiem ładnie i jakoś specjalnie nie przejmowałem się tym gdzie moge wyjechać:]. Z 924-ki zjechałem na Knurów, a z Knurowa myknąłem moją stałą trasą ( kółeczko Knurowskie ) w strone Gliwic. Przejazd przez centrum i już w strone domku, zaglądając na pobliską haudę, gdyż mnie tam już dawno nie było.
Wszystko pięknie ładnie, oznak zmęczenie praktycznie brak ( jechałem bez śniadania, więc sądziłem, że będę musiał po drodze zakupić jakąś strawę, a tu psikus ). Jechało mi się naprawdę dobrze, pomimo obecności zimy, śniegu, gdzieniegdzie lodu oraz porąbanych kierowców:).
Temperaturka całkiem ok, z wyjątkiem wyjścia z domu, było na termometrze -13 no i troszku ciemno, więc na początku jazda z łoświetleniem. Do tego sprawdzałem nową odzież termoaktywną, którą Pan z białą brodą zostawił mi pod drzewkiem. Spisała się rewelacyjnie - jedyne co mi zmarzo to paliczki u nóżek, ale to już standard i nie ma na to chyba złotego środka:P.

Chyba zaczę jeździć "przed siebie" bez żadnego planu, bo takie tripy jak na razie się sprawdzają:)

Gooood day.

Śnieżna masakra part 6

Niedziela, 5 grudnia 2010 · Komentarze(4)
Dzisiaj miałem ochotę jechać na Pławki, ale stwierdziłem, że lepiej pojechać na Dzierżno Duże.
Wyjście z domostwa przed 13.00 i podobnie jak wczoraj jazda ulicami, bo śniegu z nieba dalej brak.
Do Dzierżna dotarłem w 1h 10min i średnia wyniosła około 23.3km/h.
Myślałem, że przy jeziorku droga będzie cała zawalona śniegiem, a tu "psikutas bez s", i droga idealnie uklupana przez jakieś maszynki, które dalej pracują w lesie.
Zatrzymałem się prawie tam gdzie ostatnio, ale do jeziorka nie zszedłem, gdyż nie chciałem mieć mokrych butków:P. Dobrze, że dzisiaj wziąłem sobie herbatke ( w sumie to mięta była, bo herbata się skończyła ), bo pomimo tego, iż nie było za zimno ( -3.3 st. C ), to jednak owa herbatka troszku mnie rozgrzała.
Zamiast wracać tą samą trasą, postanowiłem jechać przed siebie ładną dróżką leśna i miałem nadzieje, że wyjade gdzieś w okolicach Łabęd. Wyjechałem, ale na dośc spore pole ( zdjęcie robione podczas jazdy ) i wiatr zaczął oczywiście niemiłosiernie wiać. Dojechałem do zabudowań, a droga cała w chlapie, śniegu mnóstwo - taka "miła" odmiana od czystego asfalciku :]
Dojechałem w końcu do znaku "Gliwice" i wyjechałem w miejscu w którym nie spodziewałem się, że mogę wyjechać, a mianowicie na drodze, którą jeżdże na Pławki ( często też nią wracam ).
Zdziwienio-wkurw i zacząłem kręcic pod górkę:)
Dojechałem do ronda, a potem już kierowałem się na centrum Gliwic. Krótki postój przed PKP na kolejne dwa kubki herbaty, cigaretos i pojechałem w strone Zabrza.
Od BP za forum jechałem chodnikami, już mi się zbytnio nie śpieszyło:P

Traska:




Porównanie warunków na drodze rowerowen na Portowej w Gliwicach i asfaltu. Wybór był prosty:)
Ścieżka rowerowa na ul. Portowej w Gliwicach © MonK


Gigantos, a w tle Dzierżno Duże:
Gigantos a dalej Dzierżno Duże. © MonK


Śladzik:
Taki ładny śladzik zostawia mój tylny laciek :) © MonK


Z lasu wyjechałem wprost na spore pole ( wiatr dało sobie znać ) :
Po wyjechaniu z lasu oczom mym, ukazało sięprawie bezkresne białe pole. © MonK

Walka z żywiołami, czyli "Ride or Die".

Czwartek, 11 listopada 2010 · Komentarze(0)
Dzisiaj w planie miało być to, co wczoraj zostało odpuszczone, czyli Jezioro Rybnickie.
Niestety pogoda zweryfikowała mój plan w sposób bestialski.
Do Knurowa myślałem, że to prima aprilis i pogoda w kulki leci. Wiatr cały czas w mordę, do tego lekki deszczyk.
Od Knurowa przestało padać, ale za to zaczeło bardziej wiać ( dokładnie od wjazdu na 78-ke ). Do Rybnika walka z mocnym wiatrem. Niestety nie dane było mi dojechać do Jeziora Rybnickiego, gdyż zaczęło konkretni napier...ać z nieba, i musiałem schować się pod wiatą autobusową ( po co wziąść ze soba kurtkę :P ). Przerwa na cigareta, piciu i decyzja o powrocie do domu drogą 78 przez Gliwice.
Pomimo to, iż droga z Rybnika jednak jest "szybsza" ( ponieważ jest więcej z w dół niż w górę ), jechałem miejscami wolniej niż do Rybnika. Dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta: WIATR I DESZCZ w wydaniu "ride or die":].
I tak oto dojechałem do już ukończonego węzła między Knurowem, a Gliwicami ( nawet Słowika tam postawili:P ). Zdjęcie, i do domu dobrze znaną mi trasą przez centrum Gliwic.
Do tego wszystkiego temperatura nie rozpieszczała dzisiaj i było całe 5,8 stopnia:/
I tym oto sposobem, rowerek znów do konkretnego mycia:]



Trasa:


Chmuuuury w Rybniku:
Chmuuuury © MonK


Chmury w Rybniku2:
Chmuuury2 © MonK


Widoczek w strone Rybnika nad A4-ką:
Most nad A4-ką © MonK

Oranie w terenie --> Planetarium

Piątek, 5 listopada 2010 · Komentarze(0)
Jako, iż wczoraj dzień przerwy, to dzisiaj postanowiłem pojeździć po mniej znanym terenie ( czyt. oranie okolic Katowic :D )
Szybki rzut oka na bikemap'e, ustalenie trasy i cel na dziś: Planetarium w Parku Chorzowski, dojazd terenem:].
Śmig w strone Rudy Śląskiej, tam odbicie z Halembskiej na Śmiłowicką i zaczął się terenik.
Chwilę później się pogubiłem ( nie wziąłem mapy :P ) i brnąłem przez jakieś pole szukając ścieżynki ( przy okazji gubiąc okulary nie wiem jakim cudem :| - zapewne znajdą się tacy, którzy pomyślą : "co za ci..l!" :] - polecam w takim razie przejść się przez pole, gdzię nóżki zapadają się w piachu, nastepnie w błocie za kostkę, a później przedzierać się przez chaszcze:] ).
Po odnalezieniu dróżki leśnej ( konstultacja z 2-ma Panami, którzy akurat wygładzali wcześniej wysypany żużel ), nie pojechałem zaplanowaną przez siebie trasą, gdyż jak się okazało hałdę w okolicach Starych Panewników już minałem:P. Po chwili napotkałem rowerzystę ( Pan około 45 lat, pedałował w stronę przeciwną niż ja, zagadałem i mniej więcej wytłumaczył gdzie jestem ). Najpierw pojechałem, tak jak mi "nakazano" do linii lasu, potem już po swojemu, inna drogą leśną wróciłem właściwie w okolice hałdy, której w końcu tak czy siak nie znalazłem, bryknąłem kajsik w las, i nagle zjechałem w dolinkę z rzeką. Świetne widoczki ( zdjęcie poniżej ), aczkolwiek nie za bardzo można było jechać na rowerze - to konary, to konkretny piach. W końcy udało mi się znaleźć obalone drzewko, po którym mogłem spokojnie przejść z rowerem na plecach, coby znaleźć jakąś normlaną drogę, prowadząco ku cywilizacji. W sumie się udało, dojechałem po konkretny podjeździe wiodącym po niefajnych kamieniach w okolice A4-ki i tu nagle: JEEEEBB! Zola:D Wszystko przez patyczek, a właściwie mały konar, którego nie zauważyłem pod listkami skręcając. Skorzystałem z okazji i jak już leżałem to odpocząłem chwilkę, i zabrałem się w strone jak się okazało Salonu Porsche:]. Przejazd obok i już na Bocheńśkiego w dóóóóóół, uzupełnienie płynów na stacji i w stronę parku. Dojazd do Planetarium, posilenie się i wlanie do bukłaka czegoś z kopem ( czyt. Oshee koloru niebieskiego:] ). Zebranie się i bziuum w drogę powrotną, trasą ze szkoły, gdyż lampków nie wziąłem przednich, a powoli zaczynało się ściemniać:/. Przejazd przez Chorzowską, Zabrzańską, Wolności, cigarecik pod fontanną na Pstrowskim i dom.
Strasznie dzisiaj wiało. Momentami około 30-35km/h ...

Very Good day.

Przybliżona trasa i fotencję poniżej.




Stawik w "Straconej Wiosce":
Stawik © MonK


Poooooleeee:
Wspomniane pole © MonK


Żuczek:
Żuczek © MonK


Rzeczka w dolince:
Rzeczka w dolince © MonK


Rzeczka w dolince2:
Dolinka © MonK


Podejście z rowerem na plecach:] :
Z buta:] © MonK


Trzeba było się trochę namęczyć, coby w wodzie nie wylądować:P :
Przeprawa przez rzeczke © MonK


Ładna dróżka:
Ścieżynka © MonK


"Drogowskaz" :P :
I kajsik tu jechać? © MonK


Gleeeebaaaa:
Gleeeeaaaa © MonK


Schodki:
Schodki i ... © MonK



Cel osiągnięty :) :
Planetarium - cel osiągnięty :D © MonK

Dzierżno Duże.

Wtorek, 2 listopada 2010 · Komentarze(2)
Na dzisiaj nie miałem żadnych konkretnych planów i decyzja padła na Dzierżno Duże.
Wyjazd chwilę po 11.00, bo jakoś się zebrać nie mogłem:P
Do Glajwic standardowo przez Wolności i Chorzowską, potem kierunek Portowa i na ścieżke rowerową.
Odbicie w prawo, a nie w lewoo ( jak na Pławki ) i przez Łabędy wjazd na podziurawioną drogę zwaną Oświęcimską, a następnie Polną ( szutrowa dróżka z ogromną ilością dziur ). Dojazd na Dzierżno, odpoczynek z 25min, i tą samą trasą do domu, przejeżdżając jeszcze przez bravo i las maciejowski.
Do samego Dzierżna średnia 28,94km/h, z powrotem mniejsza bo terenem troszku było.
Jechało mi się wyjątkowo dobrze, bez napinania się, wiatru praktycznie zero. Temperaturka jak najbardziej ok, około 18.3 stopnia.



Widoczek:
Dzierżno © MonK


Widoczek2:
Dzierżno © MonK


Widoczek3:
Dzierżno © MonK


Widoczek4:
Dzierżno © MonK


Widoczek5:
Dzierżno © MonK


:D:
Gigantos:D © MonK


Prawie jak tansformer:
"Scorpinok"? © MonK


Smile!:
Smile! © MonK


Drzewko:
Drzewko © MonK


Drzewko2:
Drzewko © MonK


Dywan na ziemi:
Liiistkiiii © MonK


Listki pod domem:
Kolejne listki. © MonK


Goooood day.

DSD adhd Bytom

Sobota, 23 października 2010 · Komentarze(0)
Dzisiaj ładna pogoda więc rowerek w dłoń i sio z domu.
Z centrum w strone multi, potem na mikule, z mikul na helenke ( "dead up" dał o sobie znać - dzisiaj podjeździk wzięty całkiem przyzwoicie średnią, w okolicach 24-26km/h ).
Następnie z helenki zamiast od razu na suchogórską to nie, w lewoooo i przed siebie:D
Skutkiem tego było objechanie obwodnicy, i przy okazji sprawdzenie jednego zjazdu, w sumie aż 4 zakręty, ale prędkość ładna:).
Potem z okolic obwodnicy tarnogórskiej, już do celu polnymi, ciekawymi drogami.
Chwila odpoczynku i cigaret pauza ( znowu jakieś weselicho było, więc ze spokoju nici ). I potem jeżdżenie tam gdzie koło poniesie: krążenie, podjazdy i zjazdy, przebijanie się przez puszcze, wnoszenie roweru, jeden extremalny zjazd z siodełkiem obniżonym do granic możliwości.
Potem już do domku ( zaczęło się ściemniać, więc i temperatura spadła:/ ), przez stolarzowice, wyjazd na celną i potem już w strone plejady, następnie przebitka terenem w strone biskupic i heja banana do domu.



DSD:
DSD view © MonK


DSD:
DSD Bytom © MonK


Wspomniany zjazd, praktycznie bez sztycy:P :
Ostry zjazd © MonK


W oddali jakieś wieżowce, ale gdzie to nie wiem:
Ścieżka © MonK


Ktoś sobie zrobił miejscówke. Szkoda, że pełno szkła i ognicho niedogaszone:/ :

Miejscówka © MonK


Gdyby były stopnie, to można by było spróbować :D :
Schodki? © MonK


Dozer:
BUldożerek © MonK


Dozer 2:
Buldożerek © MonK


Przerwa pod rurkami koło plejady:
Ruuuurkiiii © MonK


Kolejny tunelik do kolekcji:
Tunelik © MonK


Kiepskiej jakości zachód:


Zachód © MonK


Good day.

"Terenowy" spontan part 3

Środa, 20 października 2010 · Komentarze(0)
Miał byc jakiś teren, ale się drogi poplątały i wyszło jak wyszło. Prawie sam alfalt, dlatego też kilometrów terenowych nie wpisuję, bo było tego tyle co nic.
Z centrum na Biskupice, potem w strone os. Młodego Górnika nad "Bat Pond", i potem już Kopalnianą w strone Ofiar Katynia, przelecenie przez mikule w strone centrum, tam krótki odpoczynek i "podziwianie" pseudo haudy w centrym miasta i do domu przez Wolności, 3-go Maja i Matejki.

"Bat pond" - dawno mnie tam nie było:
"Bat Pond" © MonK


"Bat Pond" :
"Bat Pond" © MonK


Rozjeb w centrum:
pseudo hauda © MonK


Rozjeb w centrum 2:
pseudo hauda © MonK


Rozjeb w centrum 3:
pseudo hauda © MonK

Terenowy spontan part 2

Czwartek, 14 października 2010 · Komentarze(0)
Dziś znów teren.
Tym razem w kierunku na Park Leśny, potem Makoszowy, Wymysłów, jakimiś tam terenami ( nawet ciekawe ) w strone Wolności i potem przez Zaborze na hałde do Biskupic i powrót Bytomską do centrum i do dom.

Nieuniknione stało się faktem.
Tylnia przerzutka LX'a, która służyła mi prawie 7 lat bez jakichkolwiek problemów, z powodu luzów na wózku i na sprężynie, sama zaczyna przerzucać biegi.
Trzeba zatem kupić coś nowego, może coś eXTRa:D
Nie za ciepło dziś..

Pozdjazd i zjazd ( hałda makoszowska ):
Hauuuuuuuuuda © MonK


I zjazd ścieżynką:
Zjeździk © MonK


Pomieszanie z poplątaniem i jestem za A4-ką:P
Ścieżynka w pobliżu A4-ki © MonK


Los tuneeelikooooos:
Tunelik 2 © MonK


Pogoda straszna, prawie jak w Anglii:
Biskupic city © MonK


Jakiś tam kościółek z zieloną "czapeczką" widziany z hałdy:
Biskupic city © MonK


"A więc żegnaj mi kochana ma, z chwilę wypłyniemy w długi rejs
ile miesięcy Cię nie będę widział nie wiem sam, lecz pamiętać zawsze będę Cię"
Przerzutek © MonK

Terenowy spontan part 1

Wtorek, 12 października 2010 · Komentarze(2)
Dzisiaj od rana nastawiałem się na rower. Miała znowu być ładna pogoda, a tu jeeeeb od rana konkretna mgła, mleko właściwie, które na szczęście z czasem ustapiło. Pakowanie i sru.
Przez centrum w strone Mikul, potem Grzybowice, wjazd na 78-mke i jeb w las i inne drogi polne.
Przebitka do Maciejowa terenami, gdzie za cholere nie mogłem znaleźć przejścia pod DK88, co skończyło się 35-cio minutowym krążeniem po lesie :D. To lubie chyba najbardziej: nie wiem gdzie jade, byle jechać, bo o to własnie chodzi. W końcu się udało i pomknąłem do domku, bo czasu za mało ( kolejne zakupy w praktikerze ).
Spokojna jazda, bez napinki.

Błotko, w które musiałem się wpier...ić :D :
Teren błotnicty © MonK


Mgieła:
Mgiełka © MonK


Laaaasss jesienny:
Lasowo-jesiennowo © MonK


Tego przejścia szukałem z dobre 35min :D ( w końcu skapnęłem się jak lazłem po ów nasypie, że gnojek jest pod moimi stopami:P ) :

Tunelik © MonK

W Gliwicach i w puszczy

Niedziela, 10 października 2010 · Komentarze(0)
Dzisiaj niedziele, a jak niedziela to rower:D

Do Gliwic przez ul. Wolności, pokręcenie się chwilę po centrum i potem bryk w okolice polibudy, i tam wpier....łem się nagle w puszczę. Dosłownie.
Nigdy chyba nie przedzierałem się przez takie gąszcze. Rower na plecy i heja na przód:]. Uciekałem przed ludożernymi pnączami i robakami, chwilka przerwy pod stadionem piasta ( chyba boisko treningowe, bo coś za mało miejsc jak na główne:P ), a potem już przez Sośnicę do kumpla na cigareta ( 50m od jego bloku odkryłem, że mam w łoponie kolca akacjowego ), zalepienie dęteczki i po kebaba na śniadanie :P.
Fotki poniżej.

Nowe brylki i morda ma z wymuszonym uśmiechem "ala Chandler":
Nowe brylki i wymuszony uśmiech:] © MonK


ZZ ( zamazana zieloność ):
Zieloooonooo miiii © MonK


Słupek:
Stoi sobie słup © MonK


Gliwicka puszcza:
"puszcza gliwicka" © MonK


Rzep nigdy nie przyczepia się sam, zawsze woła kolegów:
Fox "dirt-rzep" © MonK


Takie tam na konarze:
extrim:] © MonK


Oskubany do cna:
Piękny konar © MonK


Niestety pod słońce nie widziałem słońca:P :
I kolejne powalone przy kanale © MonK


MonK - Pierwsze wyjście z puszczy:
Przeprawa przez puszcze gliwicką © MonK


Postój przy boisku:
Pod stadionem piasta © MonK


Paaanaaaaaaaa:
Paaanaaaa © MonK


"... a oczy me wciąż nie mogą uwierzyć.. " :
Jerona! Aż tyle? :D © MonK


Good day.