Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2010

Dystans całkowity:562.04 km (w terenie 121.29 km; 21.58%)
Czas w ruchu:22:02
Średnia prędkość:25.51 km/h
Maksymalna prędkość:56.88 km/h
Suma podjazdów:2074 m
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:37.47 km i 1h 28m
Więcej statystyk

Śnieżna masakra part 2

Wtorek, 30 listopada 2010 · Komentarze(4)
Kategoria Szosa, 0-35km
Dzisiaj wyjście znacznie później, bo dokładnie o godzinie 19.00, powrót około 21.46:]
Cały dzień temperatura na minusie w okolicach od -5 do -7 st. C. O 19.00 było już -7.9 :D
Czapka na głowę, szalik na gębę ( niestety paczka z zimowymi ciuchami jeszcze nie dotarła, ale to kwesia jeszcze max. dwóch dni :P ) i wyłoniłem się po ciemnoku na zaśnieżone i zlodowaciałe ulice tego "przepięknego' miasta.
Kierunek łosiedle, celem ogrzania się herbatą, następnie w strone Platana -> ul. Wolności -> Monte Casino -> 3-go Maja -> Makoszowska -> przejazd nowym ( w sumie już nie taki nowy ) odcinkiem do ronda pod Simply Market ( cigaret pauza ) -> Matejki -> przejazd przez Zawiszy Czarnego -> Piłsudskiego i potem już w kierunku "za bravo", zobaczyć jak tam wygląda po intensywnych opadach śniegu. Zasypane ładnie, w miarę równo:P, śnieżek już troszku ubity więc i lepiej się nieco jedzie. Powrót do domu standardową trasą przez Chorzowską i Wolności.
Dzisiaj, pomimo tego iż nie było za ciepło ( na postoju -8.1, a podczas jazdy -8.7 st. C - licznk ledwo co dawał radę:/ ) to praktycznie nie zmarzłem w ogóle. Dwie pary rękawiczek zrobiły swoje i łapki pozostły ciepłe, a w stopy jakimś dziwnym trafem również nie było za zimno, wręcz idealnie.
Drogi troche pozamarzały i na zakrętach asekuracyjne wypinanie to prawej, to lewej stopy tak na wszelki wypadek.
Kolców jeszcze nie ma:p
Co do kolcowania, to dzisiaj przykręciłem na przednią starą i zmachaną już oponke ( Kenda 26x1.95 ) kolczyki, na jutro pozostało tylko zalepienie od wewnątrz silikonem, coby mi dęteczka nie strzeliła ( ewentualnie zrobienia na każdym z wkrętów łatki ze starej dętki - wyjdzie w praniu, a właściwie przy silikonowaniu :] ). Jutro ciąg dalszy kolcowania, została jeszcze tylnia oponka, więc mam nadzieje, że hmm najpóźnej w czwartek wrzucę tutoriala z tegoż właśnie kolcowania, a nóż widelec komuś się przyda.


Ciągłe "doskonalenie" nowego ronda przy ul. Matejki:
Przy nowym rondzie na Matejki © MonK


Za "Zameczkiem Leśnym":
Za bravo już też biało, ślisko i trzeszcząco:P © MonK


Tak się właśnie jeździ w zimie :D :
Tak się właśnie jeździ po śniegu :] © MonK

Śnieżna masakra part 1

Poniedziałek, 29 listopada 2010 · Komentarze(2)
Kategoria 0-35km, Szosa, Teren
Dzisiaj ciąg dalszy przywyczajania organizmu do jazdy po śniegu, aczklowiek bardzo krótki. Wczoraj wieczorem jak zaczęło sypać, to myślałem że dzisiaj będzie jeszcze pośmigac w terenie spokojnie.
Tuturutu - majtki z drutu:P
Wyjście z domu z zamiarem dojechania do "Osadnika" i tam pokręcenie po okolicznym terenie ( czyli jakieś 60km ).
Mój plan strzelił w łeb, gdyż jak tylko dojechałem i tak już zawalonymi przez śniegową chlape ulicami do Parku Leśnego, oczom mym ukazała się wszechobecna BIEL ( czyli plask w ryj coby uwierzyć :D ).
Wszystko, ale to absolutnie WSZYSTKO białe, zasypane równą bądź i krzywo.
Warstwa śniegu najlepiej widoczna jest na zdjęciach, ale na oko było to jakieś 15-20cm białego puchu.
Po wjechaniu w biały teren, od razu zmiana nastawienia - to nie było jeżdżenie po śniegu, to była walka o przejechanie każdego ( serio serio ) metra w tym co jeszcze nie dawno było lasem, a teraz stało się białością:]
Absolutna masakra, przemasakra ( w pozytywnym znaczeniu tych słów oczywiście :D ), ale niestety aż na taką walkę z żywiołem nie byłem nastawiony, a jeżeli o mnie chodzi to podstawą jest psychika ( jak się "nakręce" to jest miodzio, a jak brakuje motywacji to konkretna kapota i nawet wtedy kondycja nie pomaga.. ).
W lesie jechało się ciężko, 7km/h w porywach na płaskim, a jak było wydeptane troszke przez ludzików to około 15-17km/h. Na asfalcie prędkośc większa, ale niestety nie taka jakbym chciał, chlapa jednak robi swoje i oprócz wyziębienia kończyn dolnych, powoduję również to, iż ludzie za kółkami nie wiedzą gdzie, jak, w którą strone, czy może chodnikiem jechać :/. Generalnie masakra jeżeli chodzi o jazde po ulicach - nie dość ze niebezpiecznie z powodu warunków atmosferycznych to jeszcze te debile jeździć nie umieją. Szkoda gadać.
Coś mi się wydaje że wczorajsze, wspomniane przeze mnie kolcowanie opon na nic się w takim terenie nie zda no chyba, że założe starą tiogę 2.3 DH na tył i dopiero wtedy kolce - to może się uda:P.
Generalnie jeżeli chodzi o jazdę w terenie to może gdyby było to troche uklepane, to jechało by się lepiej, a tak jak się jest pierwszym w lesie to trzeba przecierać "szlaki". W sumie bez tego nie byłoby zabawy:D.
Dzisiejszy dystans i prędkość średnia idealnie odzwierciedlają panujące na drogach i w lasach warunki atmosferyczne:D
Jutro ciąg dalszy rzeźbienia, może uda się dalej zajechać:P.
Na dzień dzisiejszy gleb brak:]

W lesie konkretna ilość śniegu, ledwo dało się jechać:
Leśna droga, nieprzetarta:P © MonK


Faaaajna warstwa na glebie, jakieś 15-20cm w lesie:D :
Przedni kółek:] © MonK


Butek:
Butek, troszku zasypany © MonK


Prawie jak kamuflarz zimowy :P :
Na pierwszy rzut łókiem kół nie widać:D © MonK


Przedni kółek2:
Przedni kółek2 © MonK


A tak wyglądał tylni kółek :D :
Tylne kółko, zasypany również © MonK


Morda ma, wewnętrzenie ucieszona :) :
Mordo Ty moja :D © MonK


Licznikowi też się oberwało :
Licznik również zasypany © MonK


A na koniec kąpiel :
Ale on uradowany, ciepła woda to jest to:D © MonK

Śnieeeeeżeeeeek:D

Niedziela, 28 listopada 2010 · Komentarze(2)
Kategoria 35-50km, Szosa, Teren
Dzisiaj w końcu można było wyjść coś pokicać:]
Złożyło się na to kilka czynników, m.in. to, że zamiast o 18.30, w domu byłem o 15.40:D
Szybkie wchłonięcie zupy z grzankami i ubieranie, ubieranie ubieranie i kombinowanie jakby tu nie być znowu całym uje.... na plecach i tyłku.
Pomysł może i nie przyszedł sam ( widziałem to jakiś czas temu u któregoś człeka z BS ), ale mój system mocowania jest bardziej zaawansowany:P. Zabawa z butelką po tymbarku, ciach tu i tam, sznurówka w garść i kombinacje, a także wariacje jakby to przyczepić, coby się trzymało:P
Szybko obmyślając system mocowania przeszedłem do czynów i oto za mym siodełkiem pojawił się zimowy "anty-chlapacz" ( w końcu przydało by się kupić jakies konkretne błotniki, ale to może na wiosnę:] ).
Kiernek na często ostatno odwiedzaną Rudę Śl., skręt w teren i zaczęła się zabawa ze śniegiem:D
Na początku powoli, potem jednak już coraz szybciej, bo dawno się po śniegu nie jeździło, ostatni raz chyba coś koło lutego o ile mnie pamięć nie myli.
Przejazd przez krótki odcinek terenu, wbitka na Legnicką, dojazd do Janka, potem znów czmych w las, wyjazd w okolicach Czołgistów, przebitka przez osiedle domków jednorodzinkowatych, i już Piłsudskiego w strone Gliwic, coby zobaczyć jak idą pracę nad udoskonaleniem rynku w sąsiednim mieście.
Prace jak to prace - jakoś idą:]
Powrót przez kraka ( cigaret pauza ) i Chorzowską oraz Wolności na łosiedle celem ogrzania trochę dupska, a przede wszystkim stóp ( jutro zamawiam ochraniacze na buty, bo gdyby nie rozgrzewanie stóp poprzez machanie paluchami podczas jazdy to byłoby kiepsko :P )
Potem już kierunek chołm.
Prędkość dostosowana do warunków panujących zarówno na drogach jak i niedrogach:P, generlanie dość ślisko, pomimo tego iż nie było specjalnie zimno, ledwie poniżej zera..

P.S. Na dniach kupuję wkręty i silikon - bydziemy łopony kolcować :D ( po asfalcie bez lodu jeszcze można jechać, ale w terenie bez kolców jednak się nie obejdzie )
Zatem powstać może krótki, aczkolwiek treściwy tutorial z kolcowania opon:P.

Dróżka:
Biaaaałoooo i do tego ślady stóp:] © MonK


Latarenki:
Latarenki na wygwizdowie © MonK


Jako, iż żadnego botnika się jeszcze nie dorobiłem, to nożyczki i buteleczka w garść ]:->
Tylny błotniak:] © MonK


Antychlapacz2:
Antychlapacz z innego ujęcia:] © MonK

Śmig przed szkołą.

Piątek, 26 listopada 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 0-35km, Szosa
Dzisiaj, podobnie jak wczoraj pogoda bardzo ok. Temperaturka znośna, wiatr również, więc decyzja była oczywista - pendalujemy:D
Krótko, ale zawsze coś. Kręcenie po mieście tu i uwdzie.
Miałem jechać do szkoły dzisiaj rowerkiem, ale jeszcze spodnie zimowe nie przyszły, a po zapadnięciu zmroku temperaturka spada poniżej zera, więc wole nie ryzykować z odmrożeniem rodzinnych klejnotów, a warstwy zaczynają mnie drażnić:P
Oooooo, 5 koła ebło heh.

Śmigiem.

Czwartek, 25 listopada 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Szosa, Teren, 35-50km
W końcu rower.
Pogoda się trochę poprawiła, więc trzeba było to wykorzystać:]
Szybki śmig w stronę Rudy Śląskiej, odbicie w teren na Makoszowy, powrót w okolice centrum przez Legnicką, minięcie Janka, objechanie Górnika, i w strone Bravo. Cigaret pauza i śmig przez zalany i zabłotniały Las Maciejowski do Urzędu SKarbowego zawieźć papiery, następnie na pocztę i do domku.
Temperatura ok, czasami niefajny wiatr.

Nadszedł czas na rozpisanie planu treningowego na przyszły rok ( w końcu chcemy startować w kilku maratonach i zawodach - pora już najwyższa, bo latka lecą:P ), no i przede wszystkim plan na zimke:]

Zalany Las Maciejowski ( przynajmniej można było koła opłukać :D ):
Zalało lasek:P © MonK

Krótki szpil.

Poniedziałek, 15 listopada 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 0-35km, Szosa, Teren
Szybki szpil przy okolicznych torach, następnie w strone Zamekczu Leśnego, przez las Maciejowski na cigareta i do domu.

Ciufcia:
Ciufia © MonK

Na zajęcia:]

Niedziela, 14 listopada 2010 · Komentarze(0)
Dzisiaj zajęcia na 11.20, więc można było się spokojnie wyspać.
Plan był żeby jechać na rowerku i plan zrealizowany, bo pogoda bardzo ok.
Do szkoły standardową trasą przez Rudę Śląską i las Panewnicki ( bez błota się nie obyło, więc rower znowu do mycia - po raz 3 w tym tygodniu ).
Z powrotem drogą nr. 81 do Mikołowa, i z Mikołowa 44-ką do Przyszowic i zjazd na Zabrze.
Średnia całkiem całkiem, biorąc pod uwagę fakt, że w drodze powrotnej wiatr wcale nie był moim sprzymierzeńcem:) no i konkretnie ciemno już.
Zdjęć brak bo po ciemku to sobie można robić, ale nie telefonem, tym bardziej jak się jest wygłodniałym po wysłuchiwaniu tego i owego:].
Temperaturka w sam raz.

Walka z żywiołami, czyli "Ride or Die".

Czwartek, 11 listopada 2010 · Komentarze(0)
Dzisiaj w planie miało być to, co wczoraj zostało odpuszczone, czyli Jezioro Rybnickie.
Niestety pogoda zweryfikowała mój plan w sposób bestialski.
Do Knurowa myślałem, że to prima aprilis i pogoda w kulki leci. Wiatr cały czas w mordę, do tego lekki deszczyk.
Od Knurowa przestało padać, ale za to zaczeło bardziej wiać ( dokładnie od wjazdu na 78-ke ). Do Rybnika walka z mocnym wiatrem. Niestety nie dane było mi dojechać do Jeziora Rybnickiego, gdyż zaczęło konkretni napier...ać z nieba, i musiałem schować się pod wiatą autobusową ( po co wziąść ze soba kurtkę :P ). Przerwa na cigareta, piciu i decyzja o powrocie do domu drogą 78 przez Gliwice.
Pomimo to, iż droga z Rybnika jednak jest "szybsza" ( ponieważ jest więcej z w dół niż w górę ), jechałem miejscami wolniej niż do Rybnika. Dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta: WIATR I DESZCZ w wydaniu "ride or die":].
I tak oto dojechałem do już ukończonego węzła między Knurowem, a Gliwicami ( nawet Słowika tam postawili:P ). Zdjęcie, i do domu dobrze znaną mi trasą przez centrum Gliwic.
Do tego wszystkiego temperatura nie rozpieszczała dzisiaj i było całe 5,8 stopnia:/
I tym oto sposobem, rowerek znów do konkretnego mycia:]



Trasa:


Chmuuuury w Rybniku:
Chmuuuury © MonK


Chmury w Rybniku2:
Chmuuury2 © MonK


Widoczek w strone Rybnika nad A4-ką:
Most nad A4-ką © MonK

Myjkowo.

Środa, 10 listopada 2010 · Komentarze(2)
Kategoria 0-35km, Serwis, Szosa
Dzisiaj mycie, bo brudas z niego już straszny.
Najpierw bankomat, potem do rowerowego celem zakupienia gęstszego smaru bo mie się skończył, następnie na myjkę i do domu umyć dokładnie napęd.

Czyścioch:
Czyścioszek:D © MonK


Smarowanko:
Łożyska © MonK