Wpisy archiwalne w kategorii

Teren

Dystans całkowity:989.05 km (w terenie 384.54 km; 38.88%)
Czas w ruchu:41:12
Średnia prędkość:23.29 km/h
Maksymalna prędkość:56.88 km/h
Suma podjazdów:3049 m
Liczba aktywności:27
Średnio na aktywność:36.63 km i 1h 38m
Więcej statystyk

Biznesowo - segregatorowo:/

Czwartek, 30 grudnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Teren, Szosa, 0-35km
Mamuśka zapomniała zawieźć do rudy dwóch segregatorów, więc zawieźć musiałem je ja - oczywiście na rowerze, bo jakby inaczej.
Duuuży plecak ( skromne 75l ), segregatory do środka, każdy z nich ważył z 3.5-4kg i w droge.
Kołysało mną bardzo ciekawie, a właściwie to nieciekawie, bo było to trochę niebezpieczne, jadąc po śliskiej drodze:/, co zrobić:P
Po rudzie, gdy odstawiłem "przesyłke" na miejsce, zrobiło mi się tak lekko, że postanowiłem jeszcze pokręcić, i wracając pojechałem przez dwustronne stawy w strone Legnickiej, myk przez Makoszowy, Janek, nastepnie Piłsudkiego i na łosiedle celem papierosa ( jednego z ostatnich w tym roku, bo postanownienie jest zacne - nowy rok: koniec z papierochami:D obu się udało.. ). Potem już spokojnie drogą i trochę chodnikami do domku.

Śnieżna masakra part 11 - kółeczko (zaległe)

Czwartek, 16 grudnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 35-50km, Szosa, Teren
Dawno nie jeżdżone kółeczko przez Gliwice i Szałsze, więc był to dobry pomysł wypad w zimowej scenerii:]
Standardową trasą, bez udziwnień.
Cigaretek pod radiostacją, potem już w strone Szałszy niestety 78-ką, a ruch spory. Na szczęście obyło się bez żadnych incydentów drogowych.
Troszku terenu przejechane w okolicach haudy i za Szałszą, generalnie masakra, mokry śnieg lepił się do wszystkiego. Kilka gleb, na szczeście niegroźnych bo w śnieżek:)
Kolce w tylniej oponie zaczynają się powoli zużywać, przez jeżdżenie po asfalcie:P

Śnieżna masakra part 6

Niedziela, 5 grudnia 2010 · Komentarze(4)
Dzisiaj miałem ochotę jechać na Pławki, ale stwierdziłem, że lepiej pojechać na Dzierżno Duże.
Wyjście z domostwa przed 13.00 i podobnie jak wczoraj jazda ulicami, bo śniegu z nieba dalej brak.
Do Dzierżna dotarłem w 1h 10min i średnia wyniosła około 23.3km/h.
Myślałem, że przy jeziorku droga będzie cała zawalona śniegiem, a tu "psikutas bez s", i droga idealnie uklupana przez jakieś maszynki, które dalej pracują w lesie.
Zatrzymałem się prawie tam gdzie ostatnio, ale do jeziorka nie zszedłem, gdyż nie chciałem mieć mokrych butków:P. Dobrze, że dzisiaj wziąłem sobie herbatke ( w sumie to mięta była, bo herbata się skończyła ), bo pomimo tego, iż nie było za zimno ( -3.3 st. C ), to jednak owa herbatka troszku mnie rozgrzała.
Zamiast wracać tą samą trasą, postanowiłem jechać przed siebie ładną dróżką leśna i miałem nadzieje, że wyjade gdzieś w okolicach Łabęd. Wyjechałem, ale na dośc spore pole ( zdjęcie robione podczas jazdy ) i wiatr zaczął oczywiście niemiłosiernie wiać. Dojechałem do zabudowań, a droga cała w chlapie, śniegu mnóstwo - taka "miła" odmiana od czystego asfalciku :]
Dojechałem w końcu do znaku "Gliwice" i wyjechałem w miejscu w którym nie spodziewałem się, że mogę wyjechać, a mianowicie na drodze, którą jeżdże na Pławki ( często też nią wracam ).
Zdziwienio-wkurw i zacząłem kręcic pod górkę:)
Dojechałem do ronda, a potem już kierowałem się na centrum Gliwic. Krótki postój przed PKP na kolejne dwa kubki herbaty, cigaretos i pojechałem w strone Zabrza.
Od BP za forum jechałem chodnikami, już mi się zbytnio nie śpieszyło:P

Traska:




Porównanie warunków na drodze rowerowen na Portowej w Gliwicach i asfaltu. Wybór był prosty:)
Ścieżka rowerowa na ul. Portowej w Gliwicach © MonK


Gigantos, a w tle Dzierżno Duże:
Gigantos a dalej Dzierżno Duże. © MonK


Śladzik:
Taki ładny śladzik zostawia mój tylny laciek :) © MonK


Z lasu wyjechałem wprost na spore pole ( wiatr dało sobie znać ) :
Po wyjechaniu z lasu oczom mym, ukazało sięprawie bezkresne białe pole. © MonK

Śnieżna masakra part 4

Piątek, 3 grudnia 2010 · Komentarze(2)
Kategoria 0-35km, Teren
Dziś plan był prosty - rower :)
Wyjście z domu się przeciągało, bo na dworze zaczęło sypać śniegiem.
W końcu wylazłem, ale sypać nie przestało i tak sobie jechałem przez chyba 4km ze śniegiem w morde:]
Krótko bo krótko, ale pojeżdżone.
"Szybki" śmig do "za bravo", chodnikami tak jak wczoraj - a chodniki przez śniegową zadymę mało przejezdne, więc i średnia całkiem w dół:P. Przedarłszy się przez centrum dojechałem do celu przez hmm 500m terenu, a tam jeszcze gorzej niż na chodnikach ( widać na zdjęciu ). Śnieg minimalnie to był prawie do tylnej zmieniarki, a gdzie niegdzie znaaaacznie więcej.
Cigaret pauza i w drugą stronę, podjeżdżając jeszcze do marketu.




Takie dzisiaj miałem warunki do jazdy :]
A śniegu coraz więcej © MonK


A tak wyglądają drogi w Zabrzu, więc dalej jazda chodnikami:
Skrzyżowanie ul. Wolności i Gen. "de Gola" © MonK

Śnieżna masakra part 3 + testy

Czwartek, 2 grudnia 2010 · Komentarze(4)
Kategoria 0-35km, Szosa, Teren, Test
Dzisiaj przyszedł czas na przetestowanie wczoraj zakolcowanych opon.
Wyjście z domu około 11.15.
Bałem się trochę, że złapie na asfalcie pane, ale nic z tych rzeczy ( przynajmniej na razie :] )
Generalnie omijałem szerokim łukiem wszystkie drogi - tam gdzie był w miarę dostępny chodnik to nim jechałem, aczkolwiek na chodnikach to prawie jak w terenie z taką różnica, że czasami jest wydeptane, tak więc dzisiaj kilometry przejechane po chodnikach zaliczam jako kilometry terenowe, bo łatwo wcale nie było..
Dzisiaj przy okazji chciałem też przetestować wczoraj odebrane z poczty zimowe ciuszki, czyli spodnie, mycke pod kask ( niestety nie windstopper.. ), koszulke termoaktywną z długim rękawem i ochraniacze na buty.
Wszystkie ciuchy zdały egzamin na 5, z wyjątkiem ochraniaczy. Mianowicie, te które ja kupiłem mają z przodu taką jakby wstawke z mocjeniszego materiału, który przy brnięciu w śniegu i walnięciu w spd'ka się rozcięła:/, cóż trzeba bardziej uważać.
Co do opon, to na początku chciałem je trochę wyczuć. Tylnia bez problemu "gryzła" śnieg, lód oraz asfalt, ale z przednią pojawił się kłopot w postaci za małej ilości kolców, do tego w złych miejcach, czego skutniem była pierwsza w obecnym zimowym sezonie gleba na ulicy, na szczęście aut w pobliżu nie było ( przednie koło się uślizgneło na zalegającym pod śniegiem lodzie.. ). Pozbierałem się i dalej w drogę.
Pojechałem w stronę Rudy Ślaskiej i potem wbitka w teren celem dojechania do Legnickiej. Tam biaaaało i oczywiście droga nie przetarta:]. Krótki postój na podwójnych stawach i wbitka na Legnicką, potem Janek, Roosevelt'a, Piłsudkiego i Wolności w kierunku na Bravo. Następnie krótki przejazd asfaltem w stone Lasu Maciejowskiego i wbitka w teren. Spotkałem kumpele na koniu, takim żywym ihaaa ihaa ihaaahaa:]
Chwila pogawędki i dalej w drogę.
Las niby nieprzejezdny, ale droga ubita przez maszynki od ścinki drzew.
Jedna kłoda im została na drodze, bo się chyba maszynka spierniczyła:P
Bryk na łosiedle na herbate i potem już do rowerowego celem zakupienia łyżek do opon ( dzisiaj ostatnia sztuka mi się złamała :/ ), potem jeszcze po chlebos sztuk 3 i do domku.

Goooood day! :D

Przecieranie drogi:
Ponowne przecieranie drogi:] © MonK


Zostawiłem coś po sobie:]
Śladzik na przecieranej dróżce © MonK


Postój w tuneliku:
Cigaret pauza w tuneliku, i oklupywanie śniegu © MonK


Ktoś przewidział, że aż tyle śniegu nasypie chyba:
"..a napis na ścianie głosił: koniec świata się rozpoczął.." © MonK


Zamarznięte podwóje stawy:
Zamarznięte podwójne stawy © MonK


Zdjęcie porównawcze, zrobione 9-go listopada, czyli nawet nie miesiąc temu:
Dwustronne stawy © MonK


I druga strona podwójnych stawów:
Podwójne stawy z drugiej strony, troszku zasypane śniegiem © MonK


Droga między stawami:
Droga pomiędzy podwójnymi stawami © MonK


Postój, celem zapięcia się przez krótki zjazdem.
Przez zjazdem w strone maciejowa trzeba było się pozapinać © MonK


Las Maciejowski, mimo że zasypany to przejezdny, z wyjątkiem tegoż miejsca:
Las Maciejowski, zasypane, ale przejezdny © MonK


Drzewka:
Drzeeeewka w lesie na maciejowie © MonK


Się zesrało i popsuło:P
Drzewo-wyrzynarka się popsuła © MonK


Napędzikowi dzisiaj się konkretnie oberwało:
Zimowy napędzik dawał rade © MonK


I na koniec, ta dzięki której dzisiaj była tylko jedna gleba:D
Zakolcowana opona zrobiła swoje ( niestety tylko tylna :P ) © MonK

Śnieżna masakra part 1

Poniedziałek, 29 listopada 2010 · Komentarze(2)
Kategoria 0-35km, Szosa, Teren
Dzisiaj ciąg dalszy przywyczajania organizmu do jazdy po śniegu, aczklowiek bardzo krótki. Wczoraj wieczorem jak zaczęło sypać, to myślałem że dzisiaj będzie jeszcze pośmigac w terenie spokojnie.
Tuturutu - majtki z drutu:P
Wyjście z domu z zamiarem dojechania do "Osadnika" i tam pokręcenie po okolicznym terenie ( czyli jakieś 60km ).
Mój plan strzelił w łeb, gdyż jak tylko dojechałem i tak już zawalonymi przez śniegową chlape ulicami do Parku Leśnego, oczom mym ukazała się wszechobecna BIEL ( czyli plask w ryj coby uwierzyć :D ).
Wszystko, ale to absolutnie WSZYSTKO białe, zasypane równą bądź i krzywo.
Warstwa śniegu najlepiej widoczna jest na zdjęciach, ale na oko było to jakieś 15-20cm białego puchu.
Po wjechaniu w biały teren, od razu zmiana nastawienia - to nie było jeżdżenie po śniegu, to była walka o przejechanie każdego ( serio serio ) metra w tym co jeszcze nie dawno było lasem, a teraz stało się białością:]
Absolutna masakra, przemasakra ( w pozytywnym znaczeniu tych słów oczywiście :D ), ale niestety aż na taką walkę z żywiołem nie byłem nastawiony, a jeżeli o mnie chodzi to podstawą jest psychika ( jak się "nakręce" to jest miodzio, a jak brakuje motywacji to konkretna kapota i nawet wtedy kondycja nie pomaga.. ).
W lesie jechało się ciężko, 7km/h w porywach na płaskim, a jak było wydeptane troszke przez ludzików to około 15-17km/h. Na asfalcie prędkośc większa, ale niestety nie taka jakbym chciał, chlapa jednak robi swoje i oprócz wyziębienia kończyn dolnych, powoduję również to, iż ludzie za kółkami nie wiedzą gdzie, jak, w którą strone, czy może chodnikiem jechać :/. Generalnie masakra jeżeli chodzi o jazde po ulicach - nie dość ze niebezpiecznie z powodu warunków atmosferycznych to jeszcze te debile jeździć nie umieją. Szkoda gadać.
Coś mi się wydaje że wczorajsze, wspomniane przeze mnie kolcowanie opon na nic się w takim terenie nie zda no chyba, że założe starą tiogę 2.3 DH na tył i dopiero wtedy kolce - to może się uda:P.
Generalnie jeżeli chodzi o jazdę w terenie to może gdyby było to troche uklepane, to jechało by się lepiej, a tak jak się jest pierwszym w lesie to trzeba przecierać "szlaki". W sumie bez tego nie byłoby zabawy:D.
Dzisiejszy dystans i prędkość średnia idealnie odzwierciedlają panujące na drogach i w lasach warunki atmosferyczne:D
Jutro ciąg dalszy rzeźbienia, może uda się dalej zajechać:P.
Na dzień dzisiejszy gleb brak:]

W lesie konkretna ilość śniegu, ledwo dało się jechać:
Leśna droga, nieprzetarta:P © MonK


Faaaajna warstwa na glebie, jakieś 15-20cm w lesie:D :
Przedni kółek:] © MonK


Butek:
Butek, troszku zasypany © MonK


Prawie jak kamuflarz zimowy :P :
Na pierwszy rzut łókiem kół nie widać:D © MonK


Przedni kółek2:
Przedni kółek2 © MonK


A tak wyglądał tylni kółek :D :
Tylne kółko, zasypany również © MonK


Morda ma, wewnętrzenie ucieszona :) :
Mordo Ty moja :D © MonK


Licznikowi też się oberwało :
Licznik również zasypany © MonK


A na koniec kąpiel :
Ale on uradowany, ciepła woda to jest to:D © MonK

Śnieeeeeżeeeeek:D

Niedziela, 28 listopada 2010 · Komentarze(2)
Kategoria 35-50km, Szosa, Teren
Dzisiaj w końcu można było wyjść coś pokicać:]
Złożyło się na to kilka czynników, m.in. to, że zamiast o 18.30, w domu byłem o 15.40:D
Szybkie wchłonięcie zupy z grzankami i ubieranie, ubieranie ubieranie i kombinowanie jakby tu nie być znowu całym uje.... na plecach i tyłku.
Pomysł może i nie przyszedł sam ( widziałem to jakiś czas temu u któregoś człeka z BS ), ale mój system mocowania jest bardziej zaawansowany:P. Zabawa z butelką po tymbarku, ciach tu i tam, sznurówka w garść i kombinacje, a także wariacje jakby to przyczepić, coby się trzymało:P
Szybko obmyślając system mocowania przeszedłem do czynów i oto za mym siodełkiem pojawił się zimowy "anty-chlapacz" ( w końcu przydało by się kupić jakies konkretne błotniki, ale to może na wiosnę:] ).
Kiernek na często ostatno odwiedzaną Rudę Śl., skręt w teren i zaczęła się zabawa ze śniegiem:D
Na początku powoli, potem jednak już coraz szybciej, bo dawno się po śniegu nie jeździło, ostatni raz chyba coś koło lutego o ile mnie pamięć nie myli.
Przejazd przez krótki odcinek terenu, wbitka na Legnicką, dojazd do Janka, potem znów czmych w las, wyjazd w okolicach Czołgistów, przebitka przez osiedle domków jednorodzinkowatych, i już Piłsudskiego w strone Gliwic, coby zobaczyć jak idą pracę nad udoskonaleniem rynku w sąsiednim mieście.
Prace jak to prace - jakoś idą:]
Powrót przez kraka ( cigaret pauza ) i Chorzowską oraz Wolności na łosiedle celem ogrzania trochę dupska, a przede wszystkim stóp ( jutro zamawiam ochraniacze na buty, bo gdyby nie rozgrzewanie stóp poprzez machanie paluchami podczas jazdy to byłoby kiepsko :P )
Potem już kierunek chołm.
Prędkość dostosowana do warunków panujących zarówno na drogach jak i niedrogach:P, generlanie dość ślisko, pomimo tego iż nie było specjalnie zimno, ledwie poniżej zera..

P.S. Na dniach kupuję wkręty i silikon - bydziemy łopony kolcować :D ( po asfalcie bez lodu jeszcze można jechać, ale w terenie bez kolców jednak się nie obejdzie )
Zatem powstać może krótki, aczkolwiek treściwy tutorial z kolcowania opon:P.

Dróżka:
Biaaaałoooo i do tego ślady stóp:] © MonK


Latarenki:
Latarenki na wygwizdowie © MonK


Jako, iż żadnego botnika się jeszcze nie dorobiłem, to nożyczki i buteleczka w garść ]:->
Tylny błotniak:] © MonK


Antychlapacz2:
Antychlapacz z innego ujęcia:] © MonK

Śmigiem.

Czwartek, 25 listopada 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Szosa, Teren, 35-50km
W końcu rower.
Pogoda się trochę poprawiła, więc trzeba było to wykorzystać:]
Szybki śmig w stronę Rudy Śląskiej, odbicie w teren na Makoszowy, powrót w okolice centrum przez Legnicką, minięcie Janka, objechanie Górnika, i w strone Bravo. Cigaret pauza i śmig przez zalany i zabłotniały Las Maciejowski do Urzędu SKarbowego zawieźć papiery, następnie na pocztę i do domku.
Temperatura ok, czasami niefajny wiatr.

Nadszedł czas na rozpisanie planu treningowego na przyszły rok ( w końcu chcemy startować w kilku maratonach i zawodach - pora już najwyższa, bo latka lecą:P ), no i przede wszystkim plan na zimke:]

Zalany Las Maciejowski ( przynajmniej można było koła opłukać :D ):
Zalało lasek:P © MonK

Krótki szpil.

Poniedziałek, 15 listopada 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 0-35km, Szosa, Teren
Szybki szpil przy okolicznych torach, następnie w strone Zamekczu Leśnego, przez las Maciejowski na cigareta i do domu.

Ciufcia:
Ciufia © MonK