Śnieżna masakra part 3 + testy
Czwartek, 2 grudnia 2010
· Komentarze(4)
Dzisiaj przyszedł czas na przetestowanie wczoraj zakolcowanych opon.
Wyjście z domu około 11.15.
Bałem się trochę, że złapie na asfalcie pane, ale nic z tych rzeczy ( przynajmniej na razie :] )
Generalnie omijałem szerokim łukiem wszystkie drogi - tam gdzie był w miarę dostępny chodnik to nim jechałem, aczkolwiek na chodnikach to prawie jak w terenie z taką różnica, że czasami jest wydeptane, tak więc dzisiaj kilometry przejechane po chodnikach zaliczam jako kilometry terenowe, bo łatwo wcale nie było..
Dzisiaj przy okazji chciałem też przetestować wczoraj odebrane z poczty zimowe ciuszki, czyli spodnie, mycke pod kask ( niestety nie windstopper.. ), koszulke termoaktywną z długim rękawem i ochraniacze na buty.
Wszystkie ciuchy zdały egzamin na 5, z wyjątkiem ochraniaczy. Mianowicie, te które ja kupiłem mają z przodu taką jakby wstawke z mocjeniszego materiału, który przy brnięciu w śniegu i walnięciu w spd'ka się rozcięła:/, cóż trzeba bardziej uważać.
Co do opon, to na początku chciałem je trochę wyczuć. Tylnia bez problemu "gryzła" śnieg, lód oraz asfalt, ale z przednią pojawił się kłopot w postaci za małej ilości kolców, do tego w złych miejcach, czego skutniem była pierwsza w obecnym zimowym sezonie gleba na ulicy, na szczęście aut w pobliżu nie było ( przednie koło się uślizgneło na zalegającym pod śniegiem lodzie.. ). Pozbierałem się i dalej w drogę.
Pojechałem w stronę Rudy Ślaskiej i potem wbitka w teren celem dojechania do Legnickiej. Tam biaaaało i oczywiście droga nie przetarta:]. Krótki postój na podwójnych stawach i wbitka na Legnicką, potem Janek, Roosevelt'a, Piłsudkiego i Wolności w kierunku na Bravo. Następnie krótki przejazd asfaltem w stone Lasu Maciejowskiego i wbitka w teren. Spotkałem kumpele na koniu, takim żywym ihaaa ihaa ihaaahaa:]
Chwila pogawędki i dalej w drogę.
Las niby nieprzejezdny, ale droga ubita przez maszynki od ścinki drzew.
Jedna kłoda im została na drodze, bo się chyba maszynka spierniczyła:P
Bryk na łosiedle na herbate i potem już do rowerowego celem zakupienia łyżek do opon ( dzisiaj ostatnia sztuka mi się złamała :/ ), potem jeszcze po chlebos sztuk 3 i do domku.
Goooood day! :D
Przecieranie drogi:
Zostawiłem coś po sobie:]
Postój w tuneliku:
Ktoś przewidział, że aż tyle śniegu nasypie chyba:
Zamarznięte podwóje stawy:
Zdjęcie porównawcze, zrobione 9-go listopada, czyli nawet nie miesiąc temu:
I druga strona podwójnych stawów:
Droga między stawami:
Postój, celem zapięcia się przez krótki zjazdem.
Las Maciejowski, mimo że zasypany to przejezdny, z wyjątkiem tegoż miejsca:
Drzewka:
Się zesrało i popsuło:P
Napędzikowi dzisiaj się konkretnie oberwało:
I na koniec, ta dzięki której dzisiaj była tylko jedna gleba:D
Wyjście z domu około 11.15.
Bałem się trochę, że złapie na asfalcie pane, ale nic z tych rzeczy ( przynajmniej na razie :] )
Generalnie omijałem szerokim łukiem wszystkie drogi - tam gdzie był w miarę dostępny chodnik to nim jechałem, aczkolwiek na chodnikach to prawie jak w terenie z taką różnica, że czasami jest wydeptane, tak więc dzisiaj kilometry przejechane po chodnikach zaliczam jako kilometry terenowe, bo łatwo wcale nie było..
Dzisiaj przy okazji chciałem też przetestować wczoraj odebrane z poczty zimowe ciuszki, czyli spodnie, mycke pod kask ( niestety nie windstopper.. ), koszulke termoaktywną z długim rękawem i ochraniacze na buty.
Wszystkie ciuchy zdały egzamin na 5, z wyjątkiem ochraniaczy. Mianowicie, te które ja kupiłem mają z przodu taką jakby wstawke z mocjeniszego materiału, który przy brnięciu w śniegu i walnięciu w spd'ka się rozcięła:/, cóż trzeba bardziej uważać.
Co do opon, to na początku chciałem je trochę wyczuć. Tylnia bez problemu "gryzła" śnieg, lód oraz asfalt, ale z przednią pojawił się kłopot w postaci za małej ilości kolców, do tego w złych miejcach, czego skutniem była pierwsza w obecnym zimowym sezonie gleba na ulicy, na szczęście aut w pobliżu nie było ( przednie koło się uślizgneło na zalegającym pod śniegiem lodzie.. ). Pozbierałem się i dalej w drogę.
Pojechałem w stronę Rudy Ślaskiej i potem wbitka w teren celem dojechania do Legnickiej. Tam biaaaało i oczywiście droga nie przetarta:]. Krótki postój na podwójnych stawach i wbitka na Legnicką, potem Janek, Roosevelt'a, Piłsudkiego i Wolności w kierunku na Bravo. Następnie krótki przejazd asfaltem w stone Lasu Maciejowskiego i wbitka w teren. Spotkałem kumpele na koniu, takim żywym ihaaa ihaa ihaaahaa:]
Chwila pogawędki i dalej w drogę.
Las niby nieprzejezdny, ale droga ubita przez maszynki od ścinki drzew.
Jedna kłoda im została na drodze, bo się chyba maszynka spierniczyła:P
Bryk na łosiedle na herbate i potem już do rowerowego celem zakupienia łyżek do opon ( dzisiaj ostatnia sztuka mi się złamała :/ ), potem jeszcze po chlebos sztuk 3 i do domku.
Goooood day! :D
Przecieranie drogi:
Ponowne przecieranie drogi:]© MonK
Zostawiłem coś po sobie:]
Śladzik na przecieranej dróżce© MonK
Postój w tuneliku:
Cigaret pauza w tuneliku, i oklupywanie śniegu© MonK
Ktoś przewidział, że aż tyle śniegu nasypie chyba:
"..a napis na ścianie głosił: koniec świata się rozpoczął.."© MonK
Zamarznięte podwóje stawy:
Zamarznięte podwójne stawy© MonK
Zdjęcie porównawcze, zrobione 9-go listopada, czyli nawet nie miesiąc temu:
Dwustronne stawy© MonK
I druga strona podwójnych stawów:
Podwójne stawy z drugiej strony, troszku zasypane śniegiem© MonK
Droga między stawami:
Droga pomiędzy podwójnymi stawami© MonK
Postój, celem zapięcia się przez krótki zjazdem.
Przez zjazdem w strone maciejowa trzeba było się pozapinać© MonK
Las Maciejowski, mimo że zasypany to przejezdny, z wyjątkiem tegoż miejsca:
Las Maciejowski, zasypane, ale przejezdny© MonK
Drzewka:
Drzeeeewka w lesie na maciejowie© MonK
Się zesrało i popsuło:P
Drzewo-wyrzynarka się popsuła© MonK
Napędzikowi dzisiaj się konkretnie oberwało:
Zimowy napędzik dawał rade© MonK
I na koniec, ta dzięki której dzisiaj była tylko jedna gleba:D
Zakolcowana opona zrobiła swoje ( niestety tylko tylna :P )© MonK