Przez grubo ponad tydzień przeziębienie trzymało za mardę, do tego pogoda jak 1-go Listopada ( zimno, mokro, wietrznie ), toteż o rowerze można było tylko pomarzyć.
Pierwsze kręcenie po choróbsku, organizm już po kilku kilometrach domagał się przerwy:/ blee. Trasa do i z bravo ( tam średnia 34.3 - z wiatrem:P, z powrotem w okolicach 30km/h )
Remoncik trwa, i czasu na rower konkretnie brak ( się rymuje:P ), do tego pogoda brzyyydkaaaa. Kręcenie po mieście tam i uwdzie, nic ciekawego. Łańcuszek już nie przeskakuje - kaseta się "wyjechała" i zawitała nowa: sram pg-970, zobaczymy co to "cudo" potrafi, ponoć bardziej wytrzymałe niż shimano'wski xt-ek. Zobaczmy:]
Po 3 dniach oczekiwań, w końcu doatrł do mnie nowy łańcuszek (xtr dura ace). Więc założenie i krótka jazda testowa po mieście. To, że łańcuszek będzie skakał to oczywiste, ale nigdy aż tak nie przeskakiwał:/ Po drugim zmniejszeniu ilości ogniw dalej gnojek skakał niemiłosiernie. Trzeba będzie więcej pojeździć z tym, że pogoda raczej nieodpowiednia. Bleee.
Do rowerowego, celem dokręcenia kasety, bo się świnia poluzowała. Przy okazji kupienia adapterka i tarczy Avid'a G3 na tył, żeby już nie "jebało po uszach od brzasku" :]. Montaż pod domitem i jazda testowa po mini skejcie i do dom.
W końcu wylazło słońce. Dzisiaj biznesowo do Rudy Śląskiej zawieść i odebrać papiery, wracając zajechałem do kiosku w tym samym celu. Przyjemnie i ciepło.
Pomysł, żeby sprawdzić jak szanownym panom robotnikom idzie budowanie nowych dróg, mostów, węzłów itd. Najpierw w kierunku Zaborza, obczaić roboty przy ul. Wolności, potem przez Pawłów i 3-go Maja ( kawałek przez park Swierczewskiego ) na ul. Matejki.
Rozrycia obok ul. Wolności w kierunku na centrum Zabrza:
Jako, że pogoda się popsuła ( jesien normalnie:/ ), to przyszedł w końcu - jak co roku - brak motywacji. Co chwile deszcz, potem słońce, temperatura w okolicach 10-15 stopni, a odczuwalna w czasie jazdy spada poniżej 10.. Za bravo na cigareta, krążenie po mieście i do domku.
Pierwej do serwisu odebrać przedni hampel ( odpowietrzony i działający, aczkolwiek trochę trze o tarcze, widocznie musi się jeszcze bardziej dotrzeć.. ), potem krótki przejazd przez centrum, dymek pod domitem i do Chudowa, przez las za Jankiem. W Chudowie pod parasolem chwila odpoczynku i z powrotem do domku na obiad.