Daleko przed siebie, gdzie mnie droga poniesie:)

Poniedziałek, 27 grudnia 2010 · Komentarze(0)
Dalej nie doczekałem się tylniej obudowy do telefonu, więc kolejny trip bez zdjęć, a szkoda - bo widoczki fajne były:/
Wyjście z domu przed 6.00 ( obudziłem się wyspany po 5h snu, a to dziwne w moim przypadku:P ). Nie wiedziałem gdzie jechać, więc kierunek na Makoszowy, potem Przyszowice, wjazd na 44kę, i jazda w strone Mikołowa. W Śmiłowicach zjechałem na jakąś boczną dróżkę, i zacząłem się przedzierać przez ośnieżone zadupie:].
Dojechałem po chwili do drogi 927, następnie kawałek przejechałem 81-ką i zjechałem na centrum w Łaziskach Górnych ( z tego co pamietam, tam mieszka poprzednia właścicielka mojego auta ). Chwilka odpoczynku, cigaret pauza, herbatka z termosika i w drogę.
Z Łazisk kolejnymi zadupiami w końcu dojechałem do bardziej "ucywilizowanej" drogi Św. Wawrzyńca, dojazd do ronda i miałem wybór na Gliwicką, albo cisnąć dalej - pocisnąłem dalej, gdyż siły dopisywały:)
Dojazd do ul. Wolności i wbitka na droge 925. Przez miejscowość o nazwie Bełk, dojechałem do Stanowic, gdzie odbiłem na droge nr. 924 i pojechałem w kierunku Czerionki-Leszczyny. Pomimo, że jechałem tą drogą pierwszy raz, to jechałem "na czuja" i jechało mi się bardzo dobrze. Droga prowadziła mnie całkiem ładnie i jakoś specjalnie nie przejmowałem się tym gdzie moge wyjechać:]. Z 924-ki zjechałem na Knurów, a z Knurowa myknąłem moją stałą trasą ( kółeczko Knurowskie ) w strone Gliwic. Przejazd przez centrum i już w strone domku, zaglądając na pobliską haudę, gdyż mnie tam już dawno nie było.
Wszystko pięknie ładnie, oznak zmęczenie praktycznie brak ( jechałem bez śniadania, więc sądziłem, że będę musiał po drodze zakupić jakąś strawę, a tu psikus ). Jechało mi się naprawdę dobrze, pomimo obecności zimy, śniegu, gdzieniegdzie lodu oraz porąbanych kierowców:).
Temperaturka całkiem ok, z wyjątkiem wyjścia z domu, było na termometrze -13 no i troszku ciemno, więc na początku jazda z łoświetleniem. Do tego sprawdzałem nową odzież termoaktywną, którą Pan z białą brodą zostawił mi pod drzewkiem. Spisała się rewelacyjnie - jedyne co mi zmarzo to paliczki u nóżek, ale to już standard i nie ma na to chyba złotego środka:P.

Chyba zaczę jeździć "przed siebie" bez żadnego planu, bo takie tripy jak na razie się sprawdzają:)

Gooood day.

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!